środa, 24 maja 2017

Harry Styles i One Direction - #clickbait

#clickbait

Zespół rozpadł się w zeszłym roku powodując spore zamieszanie wśród zapatrzonych fanów i zakochanych (?) fanek. Spekulacje odejścia głównego wokalisty słuchać było z każdej strony. Po rozpadzie zespołu nadszedł czas na karierę aktorską i wyczekiwaną twórczość muzyczną. Wiele prezenterów i prezenterek nie mogło nacieszyć się zwiastunem pierwszego solowego singla najbardziej popularnego wokalisty. Nie wiem, czy to fryzura ale z jakiegoś powodu był uznawany za największą gwiazdę 1D.

Sign of the times jest pierwszym singlem i jednym z największych wydarzeń muzycznych początku tego roku. Przebić go może jedynie nowy album Taylor Swift ale nie o tym w dzisiejszym #clickbait.

Omawiany utwór rozpoczyna się przyjemnie, z dźwiękami nienachalnie wpadającymi do ucha. Chwilę później do naszych uszu dociera głos wokalisty, Harry Styles subtelnie wyśpiewuje potok słów. Brzmi znajomo? Dla mnie tak. Lotność dźwięków i wokalu spowodowało, że polubiłam ją od razu. Abstrahując od znaczenia tekstu, który rozumiem na swój sposób. Tak, ta piosenka mi się podoba.

Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, czy nie podpadnę niektórym Czytelnikom pisząc o twórczości byłego członka One Direction. Ale hej! Who cares?

wtorek, 16 maja 2017

Dlaczego nie boję się pszczół



Krwiożercze, bezlitosne i jadowite... pszczoły. Czekają niemal na każdym kwiatku. Gdy tylko zauważą że przechodzisz - ruszają do ataku! Pszczoły... z horrorów.

Prawda leży w zupełnie innym miejscu, choć wielu o tym zapomina. Pszczoły to pokarm, który przyjmujesz, soki, które pijesz i słodycz, którą się cieszysz. Tak, mam przysłowiowego "świra" na punkcie tych małych stworzeń. Dlaczego? Po prostu. A dlaczego ich się nie boję? Odpowiedź jest złożona.

Jako dziecko kilkukrotnie zdarzało mi się być użądloną przez pszczołę. Nie jestem uczulona więc mojej opowieści nie można traktować jako właściwej dla wszystkich. Biegałam boso po trawie pełnej kwiatów, więc poniekąd sama sobie byłam winna. Użądlenie boli, bardziej jednak przerażał mnie widok żądła wbitego w skórę. Po kilku takich incydentach uodporniłam się na początkowo pojawiający się strach. Wtedy rzeczywiście bałam się pszczół ale niedługo, bo okazało się, że dwóch  sąsiadów posiadało pasieki - niewielkie ale pełne tych "groźnych" zwierząt.

Regularnie bywałam u jednego z sąsiadów, który poza pszczołami posiadał jeszcze króliki, kury, kaczki i wyjątkowo przyjaznego psa - Maksia. Króliki były super, jeden z nich był "moim" własnym, tyle że trzymanym w dużych piętrowych klatkach u sąsiada. Podczas jednych z wielu odwiedzin sąsiad opowiedział mi sporo o pasiece, żyjących w niej pszczołach i zagrożeniach, z którymi zmagają się one codziennie. Wtedy też poczęstował mnie plastrem miodu prosto z ula. Ten krótki mądry wykład sprawił, że jako dziecko pewne rzeczy zaczęły do mnie docierać i z dnia na dzień, z roku na rok utrwalało się przekonanie o nieszkodliwości pszczół.

Kolejne lata przynosiły kolejne użądlenia ale tym razem starałam się nie reagować gwałtownie. Pomimo bólu zabierałam pszczołę i pozwoliłam, by umierała obok mnie podczas gdy ja dotrzymywałam jej towarzystwa. Tak, pszczoła po użądleniu umiera. Z tego powodu wielokrotnie nachodziły mnie wyrzuty sumienia ale hej, przecież nie zabiłam jej specjalnie.

Nie boję się pszczół. Mam je na swoim podwórku w jednym dużym ulu i kilku potencjalnie nowych pszczelich rodzinach. Wkrótce samodzielnie wykonam odkład do ula, którym będę zajmowała się sama. Użądlenia? To naturalna kolej rzeczy ale wiem, że nie ja ponoszę największe tego konsekwencje tylko uwielbiane przeze mnie stworzenie. Pszczoła.

wtorek, 9 maja 2017

Wolne... pszczoły?


Pszczoły

Dlaczego zajmuję się pszczołami? Ponieważ na podwórku kilkanaście metrów od domu posiadam ul z tymi wyjątkowymi stworzeniami. W pełni zarejestrowana i legalna pasieka :)

Zacznijmy jednak od początku. Jak dowiadujemy się już w podstawówce, pszczoły odpowiadają za zapylanie większości roślin, z których produkowane jest pożywienie. To one pracując na sukces swojej "rodziny" przenoszą pyłek z kwiatka na kwiatek zbierając pyłek i nektar. To z nich powstają inne produkty - mleczko pszczele i miód. Proces karmienia larw determinuje ich przyszłość ale to inna historia.

Ciekawych historii dookoła pszczół narosło mnóstwo. Ktoś może powiedzieć: co w nich ciekawego, przecież tylko latają? No cóż, ten, kto nie doświadczył obcowania z tymi organizmami rzeczywiście nie dostrzeże ich wyjątkowego uroku. Zapraszam więc do mojego świata pszczelich opowieści!

Pszczoła na kwiatku

Historia pewnej pszczoły

Wrzesień roku poprzedniego, jak wiele innych popołudni tamte także spędzałam siedząc po lewej stronie ula obserwując wylotek (lądowisko przed wejściem do ula) pełen zapracowanych pszczół. Kilka krzątało się przy wyjściu w gotowości oczekując potencjalnych intruzów. Kilkanaście kolejnych wylatywało i wlatywało do ula. Szczególnie te drugie przykuwały uwagę poprzez pomarańczowe, żółte i czerwone kropki przyczepione do ich odnóży. Pyłek. Pszczoły ciężko "dysząc", czasem spadając ze zmęczenia, powoli człapały się do ula.

Jedna z kilku pszczół, nazwijmy ją Hania, łaziło bez ładu i składu od jednego końca wylotka do drugiego. Hania była pszczołą o łagodnym usposobieniu, nie przeszkadzało jej gdy próbowałam delikatnie ją dotknąć lub pomóc usunąć patyczek, który częściowo zagradzał wejście do jej domu.

Widząc jak ciężko pracuje postanowiłam przynieść jej odrobinę ulgi podając kroplę wody wymieszaną z cukrem. Początkowo nie zwracała na to żadnej uwag, jakby nieufnie podchodząc do olbrzymiego stworzenia podającego porcję kalorycznego posiłku. Po kilku minutach Hania podeszła bliżej i łapczywie spijała słodki płyn z palca. Później wróciła do ula podkarmić swoje zmęczone siostry i chwilę później znów była przy słodkim poidełku.

Za trzecim podejściem Hania zaabsorbowana pozyskaniem smakołyków dla współtowarzyszek, nie dostrzegła zbliżającego się niebezpieczeństwa. Osa, olbrzymia i łakoma osa usiadła na wylotku próbując dostać się do ula. Hania przez dłuższą chwilę nie dostrzegała zagrożenia popijając wodę z cukrem. Inne strażniczki w mgnieniu oka poinformowały kolejne pszczoły i po kilku, kilkunastu sekundach przepędziły intruza. Hania odwróciła się na chwilę, lecz gdy spojrzała na wylotku znów panował spokój. Spiła resztki wody i zniknęła u wejścia do domu. Już nie wróciła.


Nieważne komu pomagasz, bo pomagając innym, pomagamy sobie nawzajem.