wtorek, 16 maja 2017

Dlaczego nie boję się pszczół



Krwiożercze, bezlitosne i jadowite... pszczoły. Czekają niemal na każdym kwiatku. Gdy tylko zauważą że przechodzisz - ruszają do ataku! Pszczoły... z horrorów.

Prawda leży w zupełnie innym miejscu, choć wielu o tym zapomina. Pszczoły to pokarm, który przyjmujesz, soki, które pijesz i słodycz, którą się cieszysz. Tak, mam przysłowiowego "świra" na punkcie tych małych stworzeń. Dlaczego? Po prostu. A dlaczego ich się nie boję? Odpowiedź jest złożona.

Jako dziecko kilkukrotnie zdarzało mi się być użądloną przez pszczołę. Nie jestem uczulona więc mojej opowieści nie można traktować jako właściwej dla wszystkich. Biegałam boso po trawie pełnej kwiatów, więc poniekąd sama sobie byłam winna. Użądlenie boli, bardziej jednak przerażał mnie widok żądła wbitego w skórę. Po kilku takich incydentach uodporniłam się na początkowo pojawiający się strach. Wtedy rzeczywiście bałam się pszczół ale niedługo, bo okazało się, że dwóch  sąsiadów posiadało pasieki - niewielkie ale pełne tych "groźnych" zwierząt.

Regularnie bywałam u jednego z sąsiadów, który poza pszczołami posiadał jeszcze króliki, kury, kaczki i wyjątkowo przyjaznego psa - Maksia. Króliki były super, jeden z nich był "moim" własnym, tyle że trzymanym w dużych piętrowych klatkach u sąsiada. Podczas jednych z wielu odwiedzin sąsiad opowiedział mi sporo o pasiece, żyjących w niej pszczołach i zagrożeniach, z którymi zmagają się one codziennie. Wtedy też poczęstował mnie plastrem miodu prosto z ula. Ten krótki mądry wykład sprawił, że jako dziecko pewne rzeczy zaczęły do mnie docierać i z dnia na dzień, z roku na rok utrwalało się przekonanie o nieszkodliwości pszczół.

Kolejne lata przynosiły kolejne użądlenia ale tym razem starałam się nie reagować gwałtownie. Pomimo bólu zabierałam pszczołę i pozwoliłam, by umierała obok mnie podczas gdy ja dotrzymywałam jej towarzystwa. Tak, pszczoła po użądleniu umiera. Z tego powodu wielokrotnie nachodziły mnie wyrzuty sumienia ale hej, przecież nie zabiłam jej specjalnie.

Nie boję się pszczół. Mam je na swoim podwórku w jednym dużym ulu i kilku potencjalnie nowych pszczelich rodzinach. Wkrótce samodzielnie wykonam odkład do ula, którym będę zajmowała się sama. Użądlenia? To naturalna kolej rzeczy ale wiem, że nie ja ponoszę największe tego konsekwencje tylko uwielbiane przeze mnie stworzenie. Pszczoła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz